Przejdź do stopki

Czy Sucha Beskidzka rzeczywiście truje Polaków?

Treść


Tytuł jednej z publikacji o zasięgu co najmniej ogólnopolskim w lutym br. mógłby to sugerować, bowiem wśród dwunastu wymienionych miast, tak dużych jak Kraków, Katowice, Zabrze, Nowy Sącz w artykule pt. „Miasta, które trują Polaków” znalazła się nasza mała Sucha Beskidzka.

Właściwie, czy powinny nas dziwić takie informacje? Wszak dziesięć lat temu mieliśmy już najbrudniejszą wodę w kranach, potem najbrudniejsze były rzeki przepływające przez Suchą Beskidzką pomimo, że to my mamy kanalizację sanitarną, następnie nie podobała się nasza oczyszczalnia ścieków i składowisko odpadów, a od kilku lat mamy najgorszej jakości powietrze. Czym tak bardzo różnimy się od innych, że to naj… w sensie negatywnym przyczepiło się do nas jak ten przysłowiowy rzep? Czy nasze liczne osiągnięcia w dziedzinie ochrony środowiska, wielokrotnie potwierdzane i nagradzane zarówno na szczeblu wojewódzkim, jak i krajowym muszą być ciągle podważane przez jedną i tą samą osobę?

 
Faktem jest, że w okresie grzewczym występuje poważny problem z jakością powietrza niemal w całej Małopolsce, w tym również w Suchej Beskidzkiej. Świadomi tego przed trzema laty postanowiliśmy szczegółowo zdiagnozować problem, aby można było jeszcze bardziej zintensyfikować działania zmierzające do ograniczenia niskiej emisji, wierząc przy tym w dobre intencje z-cy dyrektora WIOŚ, mieszkańca Suchej Beskidzkiej, który zapewniał nas, że zamontowana stacja monitoringu powietrza w naszym mieście pozwoli określić stan zanieczyszczeń w trzech powiatach tj. wadowickim, myślenickim i suskim. Wola monitorowania powiatów jednak szybko osłabła, pozostała więc tylko Sucha Beskidzka, która dzięki niezwykłej aktywności z-cy dyrektora WIOŚ p. Ryszarda Listwana co rusz pojawia się w mediach jako najbardziej zanieczyszczone miasto w Małopolsce. Nigdy nie mówiłem, że powietrze u nas w okresie grzewczym jest dobre, ale żeby twierdzić, że jest najgorsze, trzeba by go badać również w innych miejscowościach, a tak niestety nie jest. Czy więc nasze miasto ma być „chłopcem do bicia” i ciągłego wyzywania od brudasów tylko dlatego, że zgodziliśmy się na lokalizację stacji badającej powietrze? Znosiliśmy to jednak z pokorą przez kolejne lata poszukując sposobów ograniczenia problemu i podejmując konkretne działania
 
Gmina Sucha Beskidzka jako jedna z niewielu w województwie małopolskim posiada aktualny Program Ograniczania Niskiej Emisji (PONE). Tylko na przestrzeni dwóch ostatnich lat na terenie miasta przeprowadzone zostały inwestycje mające na celu ograniczenie niskiej emisji i podniesienie efektywności energetycznej budynków, w tym termomodernizacja, na łączną kwotę ponad 5 milionów. Zainstalowanych zostało 320 instalacji solarnych w budynkach jednorodzinnych oraz w szpitalu rejonowym i innych budynkach użyteczności publicznej. W czterech blokach mieszkalnych wykonane zostały nowe kotłownie gazowe i centralne ogrzewanie, dzięki czemu wygaszono ponad 400 palenisk węglowych. Ponadto  wymienionych zostało wiele innych systemów grzewczych na bardziej ekologiczne, w tym olejowe oraz wysoko wydajne i spełniające normy ekologiczne kotły na paliwa stałe. W ciągu tylko tych dwóch ostatnich lat wydatki na ograniczenie niskiej emisji i poprawę jakości powietrza w naszym niespełna dziesięciotysięcznym mieście przekroczyły kwotę 12 milionów złotych, z czego większość pozyskanych zostało ze źródeł zewnętrznych. Tymczasem Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Krakowie twierdzi, że wyniki pomiarów powietrza w Suchej Beskidzkiej nie wykazują żadnej poprawy, a nieznaczna różnica na korzyść wynika z przychylności niebios i łagodniejszego klimatu. W tej sytuacji albo prowadzone przez WIOŚ badania są mało wiarygodne, albo rzeczywiście nie ma sensu podejmować żadnych działań w kierunku zwalczania niskiej emisji w Suchej Beskidzkiej, ponieważ te nie przynoszą efektów.
 
Jednym z przykładów walki ze smogiem w naszym mieście jest tropienie trucicieli, pobieranie próbek popiołu i sadzy do badania w specjalistycznym laboratorium na obecność spalanych odpadów. Tak zrobiła Straż Miejska w ubiegłym roku w jednej z firm branży drzewnej na ul. Przemysłowej podejrzanej o spalanie lakierowanych odpadów drewnianych. Badania, za które zapłaciła Gmina, potwierdziły niestety nasze podejrzenia. Zgodnie z obecnym stanem prawnym karę administracyjną za spalanie odpadów podmiotom gospodarczym może wymierzyć nie Burmistrz Miasta lecz właśnie Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Wysłaliśmy więc w połowie grudnia 2014 roku do WIOŚ w Krakowie komplet materiałów wraz z niepodważalnymi dowodami na spalanie niedozwolonych substancji z prośbą o podjęcie działań zgodnie z kompetencjami. Inspektorat nie podjął żadnych czynności. Na początku lutego 2015 roku wysłałem ponaglenie do WIOŚ z prośbą o informację, na jakim etapie jest postępowanie, lecz nadal nie było reakcji. W bezpośredniej rozmowie telefonicznej 9 marca pan inspektor wyraził zdziwienie, że taka sytuacja ma miejsce i dwa tygodnie później otrzymałem odpowiedź, że kontrola została przeprowadzona, lecz z pisma nie wynika, aby firma zatruwająca powietrze poniosła jakiekolwiek konsekwencje. Za to, do powietrza przez kolejne miesiące z komina tej firmy dostają się wyziewy spalanych odpadów, a stacja monitoringu notuje przekroczenia norm. Do czego więc tak naprawdę służą ciągłe badania jakości powietrza w Suchej Beskidzkiej? Trudno uwierzyć w świetle przytoczonych powyżej faktów, że do ograniczania problemu zanieczyszczenia powietrza, raczej do medialnego hałasu i stawiania co rusz władzom miasta zarzutów, że te nic nie robią w zakresie zanieczyszczonego powietrza.
 
Poruszony na sesji Rady Miasta w ostatnich dniach lutego przez jednego z mieszkańców temat kreowania w mediach negatywnego wizerunku naszego miasta wywołał gorącą dyskusję. Radni postanowili w sposób stanowczy zaprotestować przeciwko przedstawianiu sprawy zanieczyszczenia powietrza w sposób wybiórczy i tendencyjny, zaprotestować przeciwko wykorzystywaniu instytucji państwowej do prywatnych porachunków z Radą Miasta i burmistrzem, oraz przeciwko zaniedbywaniu obowiązków przez Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, w wyniku czego chroniona jest firma, która w sposób szczególny zatruwa powietrze. Z powyższych względów Rada Miasta uznała WIOŚ za partnera, który nie budzi zaufania i zobowiązała Burmistrza Miasta do zakończenia współpracy w zakresie monitoringu powietrza. Odpowiedzią na takie stanowisko Rady Miasta jest medialna histeria przeciwko samorządowi Suchej Beskidzkiej nakręcana przez inspektorów WIOŚ. Żądne sensacji media żywione zmanipulowaną informacją przekazują sfałszowany obraz unikając podania prawdziwych powodów wypowiedzenia umowy współpracy. Obrano drogę medialnego nacisku na władze samorządowe, zamiast próby porozumienia się i współpracy na zdrowych i przejrzystych zasadach. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska przez lata pozostawał głuchy na liczne prośby burmistrza i Rady Miasta o wyłączenie swojego zastępcy od spraw dotyczących Suchej Beskidzkiej, ponieważ ten nie potrafi być obiektywny. Niestety bez rezultatów, a znany inspektorowi problem jego zastępcy miało podobno rozwiązać przejście tego drugiego na emeryturę. Wiele wskazuje na to, że z-ca WIOŚ p. Ryszard Listwan, były burmistrz Suchej odwołany przed laty z tej funkcji, czuje się nadal skrzywdzony, wszelkie zło dotyczące środowiska naturalnego widzi jedynie w naszym mieście, lekceważąc nasze osiągnięcia i sukcesy w tej dziedzinie. Skupiony na Suchej Beskidzkiej zaniedbuje innych, dla których potrafi być niezwykle tolerancyjny. Efekty są widoczne, bo niektóre gminy powiatu suskiego jeszcze nawet nie przystąpiły do budowy kanalizacji sanitarnej, a cały powiat ma bodaj najniższy stopień skanalizowania w całym województwie. Nie widzi też dziesiątków tysięcy ton śmieci zawierających metale ciężkie, w żaden sposób nie zabezpieczonych, a składowanych w bezpośrednim sąsiedztwie przyszłego jeziora mucharskiego u naszych sąsiadów. To są tylko niektóre fakty, mogące również świadczyć o tym, że nawet wzniosłe hasła o niezbywalnym prawie każdego do czystego powietrza można próbować wykorzystać do prywatnych porachunków. W takiej atmosferze nadchodzą kolejne święta wielkanocne, czy tym razem przyjdzie refleksja? Z naszych obserwacji wynika, że w dużej części cel działań Rady Miejskiej został osiągnięty, ponieważ od kilku dni Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska p. Paweł Ciećko mówi do mediów, że problem jakości powietrza dotyczy całej strefy suskiej, a więc trzech powiatów. Jest więc szansa, że Sucha Beskidzka nie pozostanie sama w walce z niską emisją, a podejmowane również przez inne miejscowości działania naprawcze przyniosą oczekiwane efekty.
 
Problem zanieczyszczenia powietrza w Suchej Beskidzkiej został zdiagnozowany, a samorząd podejmuje wiele konkretnych działań w walce z niską emisją. Może warto teraz wykorzystać stację w innych, większych miastach, gdzie do tej pory badań nie prowadzono. Niezależnie jednak od tego, czy stacja pozostanie w Suchej, czy nie, samorząd nie ustanie w działaniach na rzecz poprawy jakości powietrza. Jeśli nie będzie stacji, sprawdzanie efektów naszych działań poprzez badania jakości powietrza możemy wykonywać na zlecenia Gminy. Będziemy w dalszym ciągu realizować przyjęty program ograniczania niskiej emisji, nas interesują konkretne działania, a nie jedynie „bicie piany”. Będziemy nadal zachęcać mieszkańców do wymiany systemów grzewczych na ekologiczne i stwarzać im możliwie najbardziej dogodne warunki. Do tej pory wykorzystaliśmy wszelkie dostępne nam źródła dofinansowania, jesteśmy gotowi również korzystać ze środków unijnych, gdy tylko taka możliwość się pojawi i zostaną ogłoszone nabory. Na razie unijnych pieniędzy nie ma, bo na szczeblu wojewódzkim trwają dopiero przygotowania do określenia zasad otrzymywania dotacji, podobno mają być korzystne.

Aby walka o czyste powietrze była bardziej skuteczna, konieczne są też uregulowania prawne i zmiana polityki energetycznej państwa. Obecnie paliwa ekologiczne są obciążane nadmiernie podatkami, a na rynku dostępne są tanie paliwa, które nigdy nie powinny być spalane w domowych kotłach, gdyż powodują największe zanieczyszczenia środowiska. Uważam, że konieczne jest wprowadzenie bezwzględnego zakazu obrotu oraz spalania w domowych instalacjach grzewczych opałów węglopochodnych tj. mułu, flotokoncentratów, miału oraz węgla brunatnego. Dzisiaj ten tani lecz niskoenergetyczny opał jest dostępny legalnie i również legalnie może być spalany w każdym domowym piecu. Samorząd nie ma żadnych instrumentów prawnych do ingerencji w prywatne mieszkania i zakazania właścicielom spalania najgorszej jakości paliw zanieczyszczających powietrze. Bez koniecznych regulacji prawnych walka ze smogiem będzie trwała latami.

 

 Stanisław Lichosyt